Jedną z atrakcji jesieni może być wspólna wyprawa na poszukiwanie kasztanów.
Przygotowanie
Możemy wyruszyć zupełnie spontanicznie, ale odrobina przygotowania znacząco zwiększy satysfakcję z wyprawy (a który ojciec nie lubi być odpowiednio przygotowany…). Podstawową umiejętnością jaką warto posiąść (a potem przekazać) jest rozpoznawanie drzew kasztanowych. Liście kasztanowca są dosyć charakterystyczne – duże, na długim cienkim ogonku i wyglądają jak dłoń z rozczapierzonymi palcami (i najczęściej jest właśnie ok. 5 listków). Jak już wiemy w jaki sposób rozpoznać liście to okaże się, że dosyć łatwo jest przeskanować wzrokiem okolicę i z dosyć dużej odległości wypatrzeć drzewa, które wydają się być kasztanowcami. To znacząco łatwiejsza metoda niż wypatrywanie w trawie czy na drzewach kasztanów w skorupach. Kiedy już wiemy jak sprawnie rozpoznać kasztanowce możemy przy okazji drogi do pracy, szkoły czy sklepu zrobić przegląd naszej najbliższej okolicy – nawet w gęsto zaludnionych częsciach miasta można znaleźć park, zagajnik, czy luźno rozrzucone pojedyncze drzewa. Można też podpatrzeć w jakich rejonach operują grupy starszych dzieciaków poszukujące kasztanów – nie wszystkie kasztany spadają z drzewa jednocześnie więc powinno starczyć dla wszystkich. Oczywiście jeżeli nie ma żadnego kasztanowca to warto poszukać jakiegoś parku czy lasku gdzieś odrobinę dalej. Jak znajdziemy przynajmniej jedno drzewo, to już mamy punkt zaczepienia i nasza wyprawa zakończy się przynajmniej minimalnym sukcesem. Pozostaje przygotować jakąś torebkę (niezbyt dużą, żeby nie zapełniać jej przez kilka godzin) i można ruszać.
Wyprawa
W trakcie spaceru z dzieckiem warto (podobnie jak w swoim przypadku) zacząć od nauki rozpoznawania liści kasztanowca. Doświadczenie pokazuje, że analogia do rozczapierzonej ręki dosyć dobrze przemawia do wyobraźni dzieci i bardzo pomaga im w rozpoznaniu odpowiedniego drzewa (chociaż prawdziwą radość da dopiero osobiste znalezienie pierwszego kasztana). Dajmy dziecku trochę swobody w poszukiwaniu kolejnych drzew, żeby musiało się skoncentrować i włożyć trochę wysiłku w eksplorację okolicy, ale w miarę szybko zmierzajmy w kierunku pierwszego sprawdzonego miejsca zanim przyjdzie większe zniechęcenie. Na miejscu dajmy dziecku swobodnie przeszukać okolicę ale możemy je też przy okazji uczyć szacunku do przyrody (że zbieramy tylko to co samo spadło z drzewa, nie zrywamy ani nie strącamy tego co jeszcze rośnie) i tego, żeby nie było zbyt zachłanne i nie zbierało wszystkiego co znajdzie, zostawiając coś też dla innych poszukiwaczy (co ma też aspekt praktyczny – mniej będziemy tego potem znajdować w domu w każdym zakamarku). Wyprawa zakończy się w sposób naturalny – zmęczeniem naszym, dziecka albo brakiem nadziei na znalezienie kolejnego drzewa.
Po powrocie
Kontrolujmy czas i intensywność wyprawy tak, żeby nie przynieść do domu wiadra kasztanów a raczej jakąś symboliczną ilość. Najlepiej jak będzie ich tyle, żeby dziecko zostawiło sobie gdzieś dekoracyjnie kilka sztuk na pamiątkę wspólnych poszukiwań, a żebyśmy pozostałe wykorzystali do prac plastycznych, np. robiąc ludziki czy zwierzątka z kasztanów, plasteliny i wykałaczek.